– Bardzo mi się podoba ten projekt. Spotkałem wiele wspaniałych osób. Wiele się nauczyłem. Widziałem, jak się zmieniają dzieci, którym pomagamy w świetlicy – mówi Rolandi z Gruzji, który od października realizuje koordynowany przez Diakonię Polską projekt wolontariacki w Arce Fundacji Dzieci.
– Mam nadzieję, że dzieci i kadra placówki, w której będę wolontariuszem, polubią mnie. Chciałbym, abyśmy zostali dobrymi przyjaciółmi, nie tylko znajomymi – mówił Rolandi na początku października, tuż przed rozpoczęciem swojego projektu wolontariackiego.
Dzisiaj, gdy wchodzi na zajęcia w świetlicy środowiskowej, dzieci serdecznie się z nim witają, przybijają piątki, widać więź. Tak jak wszyscy jego przyjaciele, mówią na niego Zura. – Jak Zury nie ma, bo akurat ma wolne, to dzieci od razu pytają, gdzie jest i kiedy wróci – mówi Bogumiła Manek, kierowniczka świetlicy środowiskowej, prowadzonej przez Arkę Fundację Dzieci.
Fundacja została założona przez Lukasa Podolskiego, niemieckiego piłkarza o polskich korzeniach. Na warszawskiej Pradze prowadzi świetlicę środowiskową dla dzieci i młodzieży z różnego rodzaju trudnościami. Oferuje różne zajęcia w czasie wolnym, bezpłatne obiady, wyjazdy kolonijne, pomoc w odrabianiu lekcji, wsparcie dla rodziców. Celem działalności fundacji jest m.in. kształtowanie w podopiecznych poczucia własnej wartości, odkrywanie i rozwijanie ich potencjału, przekazywanie im prawidłowych wzorców, w tym uczenie radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych, przekazywanie zasad zdrowego stylu życia. Do placówki uczęszcza ok. 50 dzieci i młodzieży.
Od 2021 r. fundacja przyjmuje wolontariuszy zagranicznych, którzy realizują projekty koordynowane przez Diakonię Polską w ramach unijnego programu Europejski Korpus Solidarności. Dotychczas w świetlicy pracowały wolontariuszki z Niemiec, Francji i Turcji.
Rolandi swój projekt wolontariacki realizuje od października zeszłego roku do końca sierpnia. Ma 24 lata i przyjechał z Tbilisi w Gruzji. Na wolontariat zdecydował się po studiach z zarządzania w biznesie, bo lubi nowe wyzwania i chciał się rozwijać w Europie. – Jestem uzależniony od poznawania nowych rzeczy – mówi.
Bogumiła Manek podkreśla, że wolontariusze bardzo pomagają w działaniach fundacji. – Nie narzucamy im zadań. Pytamy, co chcą robić. Każdy jest inny i każdy znajduje swój pomysł. Robią z dziećmi różne rzeczy, zależnie od tego, co sami umieją – tłumaczy.
Rolandi zawsze lubił sport. Uprawiał różne dyscypliny, np. zapasy czy boks. Przez pięć lat był tancerzem. – W świetlicy przez dwa miesiące uczyłem dzieci gruzińskiego tańca na bal noworoczny. Miały przy tym dużo zabawy. Uczyłem je także podstawowych zasad boksu. Opowiadałem im też o Gruzji, uczyłem je gruzińskich liter. To również było zabawne, bo gruziński alfabet jest trudny – opowiada. Ponadto pomaga im w pracach domowych i plastycznych, gra z nimi w różne gry. – Każdy dzień jest inny – zauważa.
Na początku wolontariatu nie mówił w ogóle po polsku. Czy bariera językowa była problemem? – Teraz dobrze się komunikujemy, ale na początku było ciężko. Używaliśmy wtedy translatora Google’a – wspomina wolontariusz. Niektóre dzieci mówią po angielsku i są tłumaczami dla innych. – Dzieci rozwijają swoje umiejętności w języku angielskim, ja rozwijam swoje w języku polskim. Uczymy się wzajemnie. Obecnie nie ma między nami bariery językowej. Czasami używamy języka ciała – rąk, nóg, wszystkiego – opowiada.
Bogumiła Manek jest bardzo zadowolona ze współpracy z Diakonią Polską w zakresie projektów wolontariatu międzynarodowego. – Najcenniejsze, co wolontariusz daje dzieciom, to jego czas. Dzięki wolontariuszom zagranicznym dzieci widzą, że warto się uczyć, np. języków obcych – zauważa.
Rolandi podkreśla, jak bardzo sam się rozwinął i nauczył samodzielności podczas swojego wolontariatu. – Bardzo mi się podoba ten projekt. Spotkałem wiele wspaniałych osób. Wiele się nauczyłem. Widziałem, jak dzieci się zmieniają. Mają skomplikowaną sytuację rodzinną. Dzięki działaniom tej fundacji są szczęśliwsze. Zobaczyłem jak pomagać takim dzieciom – tłumaczy.
Swój projekt wolontariacki kończy w sierpniu. Chce potem zostać jeszcze parę miesięcy w Polsce i popracować. Ale w przyszłości planuje wrócić do Gruzji. – Chciałbym kiedyś założyć w Gruzji miejsce takie jak ta świetlica środowiskowa – mówi.
Michał Karski
Zobacz też: Wolontariat europejski