I już to się stało: połowa mojego czasu w Warszawie już minęła! – wolontariuszka z Niemiec Tabea Hartmann opowiada o swojej dotychczasowej pracy w Diakonii Polskiej i wrażeniach, jakie przyniósł jej wolontariat w Polsce.
Tabea jest jednym z dziewięciorga wolontariuszy zagranicznych, którzy od października realizują w Polsce projekty koordynowane przez Diakonię Polską. Szybko przezwyciężyła małe kłopoty z językiem dzięki kursowi języka polskiego na Uniwersytecie Warszawskim.
Jak opowiada, jej praca w Diakonii Polskiej jest bardzo różnorodna i dlatego jest bardzo zadowolona i wdzięczna. –
Wiem, że mam jedyną okazję zapoznania się z różnymi obszarami działalności Diakonii Polskiej i Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Mogę też sprawdzić się w różnych rodzajach pracy – mówi.
Trzy dni w tygodniu Tabea pomaga w pracach biura Diakonii Polskiej. –
Przejmuję drobne zadania, na przykład tłumaczę teksty lub jestem posłańcem. W biurze panuje dobra atmosfera i dlatego lubię tu pracować, bo jest sympatycznie i mam zawsze wystarczającą ilość zadań – opowiada.
Jeden dzień w tygodniu pracuje w Ośrodku Opiekuńczo-Rehabilitacyjnym Lux Med Tabita w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornie. –
Przede wszystkim zajmuję się tam czasowymi mieszkańcami ośrodka. Pomagam im w wykonywaniu ćwiczeń motorycznych, rozmawiam z nimi, śpiewam razem z nimi piosenki lub gram w gry planszowe – tłumaczy. Nie tylko personel, który rzadko ma czas, by poświęcić podopiecznym tego typu uwagę, lecz także sami mieszkańcy okazują jej dużą wdzięczność.
Tabea pomaga także w szkółkach niedzielnych w parafii ewangelicko-augsburskiej Św. Trójcy w Warszawie. –
Na początku dzieci spoglądały na mnie dziwnie z powodu mojego języka polskiego – widocznie nie rozumiały dobrze pytania. Od momentu, gdy powiedziano im, że jestem Niemką, bardzo się starają mówić wyraźnie i pokazują mi swój świat – opowiada.
fot. Bogdan Khalus