Wybierz język

Jesteśmy organizacją pożytku publicznego

KRS: 0000260697

Wspieraj nasze projekty

Nr konta Diakonii Polskiej:

78 1240 1037 1111 0000 0693 1384

Widać, jak zmieniają się ich twarze

12 grudnia 2022

(rys. Irina Valentinova Grickevich)

Nic nie zastąpi uchodźcom ich domu. Ale zapewnienie im godnych warunków do mieszkania i wsparcie w integracji w nowym miejscu może im pomóc w poradzeniu sobie w tej trudnej sytuacji, jaką jest uchodźstwo. Jednym z miejsc, gdzie uchodźcy znaleźli taką pomoc, jest Parafia Ewangelicko-Augsburska Świętej Trójcy w Warszawie. Jej działania w tym zakresie wspiera Diakonia Polska wraz z Diakonie Katastrophenhilfe.

Wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie 24 lutego całkowicie zmienił ich życie. – Szybko się zdecydowaliśmy na wyjazd, bo baliśmy się ataku od strony Białorusi – mówi Tania z Łucka. Do Polski przyjechała wraz ze swoim czteroletnim synkiem już 27 lutego. Podróż trwała jeden dzień. Maryna z podkijowskiej Buczy i Ira z Odessy dotarły do Polski kilka dni później – 5 marca. – Początkowo nie chciałam wyjeżdżać, ale dzieci bardzo się bały – tłumaczy Maryna. Gdy zdecydowała się na wyjazd wraz z dwoma synami, część dróg była już zniszczona. Można było uciekać tylko w kierunku Żytomierza. Ich podróż do Polski trwała dwa dni – przez Żytomierz i Chmielnicki. Ira z dwiema córkami najpierw jechała trzy dni do Lwowa. Potem dotarła do Polski.

W wyniku działań wojennych na przełomie lutego i marca granicę polsko-ukraińską dziennie przekraczało kilkadziesiąt, a czasem nawet ponad 100 tys. uchodźców. Od 24 lutego do grudnia odprawiono ponad 8 mln osób. Część z nich po jakimś czasie wróciła do Ukrainy, część wyjechała do innych krajów. W Polsce jest 1,5 mln zarejestrowanych uchodźców z Ukrainy, trudno powiedzieć, ilu jest niezarejestrowanych. Ich przyjęcie nie byłoby możliwe bez ogromnej mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Wielu uchodźców znalazło dach nad głową u polskich rodzin albo dzięki organizacjom pozarządowym czy związkom religijnym.

Przyjąć w godne warunki

Diakonia Polska wspiera prawie sto parafii ewangelickich, w których zamieszkały rodziny uchodźcze. Około czterdzieści z tych projektów prowadzi razem Diakonie Katastrophenhilfe. Jedną z takich parafii jest Parafia Ewangelicko-Augsburska Świętej Trójcy w Warszawie. – Zanim nasza parafia zaczęła pomagać, pomagali już parafianie, którzy przyjęli uchodźców do swoich domów. To, co robi parafia na rzecz uchodźców, jest tylko częścią tego, co robi wspólnota parafialna – mówi ks. Piotr Gaś, proboszcz Parafii Świętej Trójcy.

1 marca odbyło się pierwsze spotkanie wolontariuszy w sprawie organizacji pomocy przez parafię. W ciągu następnych dni przygotowano mieszkania w budynku parafii w centrum Warszawy, jak również w budynku związanego z parafią ośrodka diakonijnego „Tabita” w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornie. Wykonano niezbędne prace remontowe oraz zakupiono potrzebne meble i odpowiednie wyposażenie. – Chcieliśmy przyjąć uchodźców w godne warunki – podkreśla ks. Gaś.

Już 6 marca przyjęto pierwszą grupę uchodźców w „Tabicie”, kilkanaście dni później również w budynku parafialnym w Warszawie. Obecnie w obu tych miejscach przebywa około 55 uchodźców, zaś przewinęło się ponad 120 – głównie kobiet, dzieci i seniorów. Maryna, Ira i Tania wraz ze swoimi dziećmi mieszkają właśnie w „Tabicie”. Wcześniej, po przyjeździe do Polski, mieszkały w ośrodku recepcyjnym albo u polskiej rodziny.

Parafia chce wesprzeć najbardziej potrzebujących uchodźców i ukierunkowuje się na długoterminowe pobyty. Dzięki kontaktom z Polskim Związkiem Głuchych w „Tabicie” mieszka grupa ukraińskich głuchych. Jednym z nich jest 17-letni syn Maryny. – Chodzi do szkoły dla głuchych w Warszawie i bardzo dobrze dogaduje się z głuchymi Polakami – mówi Maryna. W „Tabicie” mieszka też ponad sześćdziesięcioletnia Walentyna z Kijowa, która cierpi na chorobę nowotworową. Po przyjeździe do Polski przeszła chemioterapię i operację. Gdy przez łzy opowiada o tym wszystkim, najczęściej powtarza jedno słowo: dziękuję. – Jeszcze mam badania i je wykonuję. Jestem zadowolona i wdzięczna. Mogę żyć dalej. Dziękuję za leczenie i personel szpitala. Dziękuję „Tabicie”. Bardzo dziękuję Polakom za ogromną pomoc – mówi wzruszona.

Integracja i zaangażowanie wolontariuszy

Wsparcie parafii dla uchodźców nie obejmuje tylko zapewnienia dachu nad głową. Ci, którzy mieszkają w budynku parafii w Warszawie, otrzymują bony żywnościowe. Przebywający w „Tabicie” mogą korzystać z przyrządzanych tam posiłków. Parafia stara się pomóc stanąć uchodźcom na własnych nogach. – Zachęcaliśmy ich do integracji z Polakami, też w parafii. Żeby posłuchali języka polskiego, nawiązali kontakty – tłumaczy ks. Gaś. Część uchodźców włączyło się w życie parafii, np. w kawiarence parafialnej. Parafia zachęca ich także do posyłania dzieci do polskich szkół, przekazała przybory szkolne. Zorganizowała też warsztaty teatralne dla dzieci, które prowadzi Piotr Kulczycki. Ponadto starała się wspierać uchodźców przy szukaniu pracy. Ci, którzy mogą, pracują. Już wkrótce mają ruszyć warsztaty dla kobiet z Polski i Ukrainy dotyczące traumy i wsparcia psychologicznego. Będzie je prowadzić wolontariuszka Małgorzata Zych.

W pomoc uchodźcom w Parafii Świętej Trójcy zaangażowało się czterdzieścioro wolontariuszy. Działania koordynowała Justyna Stanisławska, koordynatorka projektów w parafii. – Pomoc uchodźcom jest wyzwaniem, osoby zaangażowane są zmęczone, czasem trzeba być aktywnym 24 godziny na dobę. Ale jest też satysfakcja – mówi. Podkreśla również, że uchodźcy okazują dużo wdzięczności. – Widać, jak zmieniają się ich twarze – z przerażonych na początku po uśmiechnięte obecnie – zauważa.

Działania w „Tabicie” koordynuje wikariusz parafii ks. Sebastian Madejski. Powstał tam chór polsko-ukraiński, w którego repertuarze są utwory z obu krajów. Prowadzi go Franciszek Kubicki. Chór liczy już 25 osób i wciąż można się do niego zapisać. W „Tabicie” odbywają się również warsztaty z pantomimy. Prowadzi je jeden z mieszkających tam uchodźców – Volodymyr, który jest aktorem.

Justyna Florjanowicz-Błachut była wolontariuszką przez kilka pierwszych miesięcy. Jej zaangażowanie było niezwykle pomocne ze względu na znajomość języka rosyjskiego. – Cieszę się, że mamy kapitał społeczny w parafii – mówi. Zwraca też uwagę, że pomagać trzeba umieć i ważny jest kontekst kulturowy. – Trzeba się zastanowić, czy dobrze się rozumiemy z uchodźcami. Oni często mówią: „A bo u nas jest inaczej” – tłumaczy.

Los uchodźców na całym świecie jest trudny. Obce miejsce, obcy język, obca kultura, rozłąka z bliskimi, niepokój o ich los, niepewność jutra, nierzadko bagaż traumatycznych doświadczeń. – Pomoc, którą otrzymaliśmy, jest bardzo dobra. Wszystko tu mamy. Ale to nie jest dom. Największa nasza potrzeba, to wrócić do domu. Jak nie dom, to nie dom – mówi Maryna. I tego trzeba być świadomym – nic nie zastąpi uchodźcom ich domu. Można jednak starać się zapewnić im jak najlepsze wsparcie w miejscu, gdzie się schronili przed wojną. I to właśnie robią Diakonia Polska, jej partner Diakonie Katastrophenhilfe i wspierana przez nie Parafia Świętej Trójcy w Warszawie.

Michał Karski

 

Ilustracja autorstwa jednej z uchodźczyń, która znalazła dach nad głową w „Tabicie”