Wybierz język

Jesteśmy organizacją pożytku publicznego

KRS: 0000260697

Wspieraj nasze projekty

Nr konta Diakonii Polskiej:

78 1240 1037 1111 0000 0693 1384

Wózkiem w Polskę

9 września 2015

wózkiem w Polskę

Radosław i Sobiesław

Nazywamy się Sobiesław i Radosław. Obaj jesteśmy niepełnosprawni i poruszamy się na wózkach. Co roku jeździmy do Warszawy, a dzięki wsparciu Konsystorza Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Diakonii Polskiej mamy gdzie nocować. W tym roku postanowiliśmy wypocząć, trochę zwiedzić Warszawę oraz spotkać się z przyjaciółmi.

Sobiesław: – Jestem fanem kultowego polskiego serialu „07 zgłoś się” i pojazdów z PRL-u. Jakieś sześć tygodni przed naszym wyjazdem wpadłem na pomysł. Nawiązałem kontakt z osobą, która prowadzi na Facebooku fanpage „Fiat – Milicja”, wynajmuje pojazdy i posiada Fiata 125p, który służył w barwach Milicji Obywatelskiej. Ktoś powie, że to nic niezwykłego. Ale ja mam słabość do motoryzacji z tamtych lat, lubię historie pojazdów z PRL-u.

Ustaliliśmy szczegóły trasy naszej wycieczki Fiatem po Warszawie. Mieliśmy jeździć w godzinach przedpołudniowych, jednak z powodu nasilających się upałów – staruszek Fiat nie miał oczywiście klimatyzacji – zdecydowaliśmy się na nocną eskapadę po stolicy. Nasz kierowca okazał się przemiłym człowiekiem i, można powiedzieć, przewodnikiem. Pokazał wiele miejsc związanych z serialem „07 zgłoś się”, między historiami filmowymi opowiadał też krótkie historie o Warszawie. Powiedział, że byliśmy jego pierwszymi tak niezwykłymi klientami, ponieważ Fiat – Milicja wynajmowany jest głównie na śluby, czy inne małe trasy. My zaś zamówiliśmy trasę po Warszawie i oglądaliśmy miejsca związane ze wspomnianym filmem. Do tego jesteśmy osobami niepełnosprawnymi na wózkach, a ja jestem fanem Fiata z tamtych czasów i kultowego, mimo wszystko, serialu.

W trakcie wycieczki zrobiliśmy sobie pod Stadionem Narodowym sesję zdjęciową, podczas której mieliśmy wszystkie rekwizyty, to znaczy mundur, czapki, pałkę, no i lizak do zatrzymywania Radka jeżdżącego z niebotyczną prędkością na wózku. Tam, gdzie się pojawialiśmy, budziliśmy wielkie zainteresowanie. Raz nawet podszedł do nas chłopak i zapytał: „Czy tu kręcą jakiś film?”. Grubo po północy, o godz. 2, nasza zabawa dobiegła końca. Jak to się mówi – co dobre, szybko się kończy. Wielkie podziękowania dla naszego przemiłego kierowcy i właściciela Fiat – Milicja za niesamowitą atmosferę i opowiadane nam z pasją wszystkie ciekawostki.

Moim pomysłem było zwiedzenie z Radkiem Muzeum Kolejnictwa w Warszawie. Samo muzeum jest ogromne i dość dostosowane dla osób z niepełnosprawnością. Jeśli chodzi o sam podjazd – tu już trzeba prosić o pomoc, bo jest stromy, ale nie można narzekać. Mają dość pokaźną kolekcję eksponatów z różnych okresów kolejnictwa polskiego.

Jak co roku, znalazł się czas na przegląd, czyli serwisowanie naszych „pojazdów”. Była okazja na odwiedzenie serwisu i sklepu. W czasie, gdy serwisant zajmował się naszymi wózkami, zapoznaliśmy się z nowościami i produktami. Ostatnim naszym wypadem była jednodniowa wycieczka do Gdańska, którą wymyślił Radek, a ja ochoczo przystałem na ten pomysł. A że Radek jest wielbicielem prędkości, postanowiliśmy pojechać tam Pendolino.

Radosław: – Moim i Sobka celem było sprawdzenie przystosowań i komfortu jazdy tym pociągiem, a przy okazji zwiedzenie pięknego miasta, jakim jest Gdańsk, i atrakcji w czasie Jarmarku dominikańskiego.

Obaj stwierdziliśmy, że pociągiem tym jedzie się bardzo wygodnie, jest przestronny, a obsługa bardzo pomocna. Niestety, winda, która jest wózkowiczom niezbędna, była dwa razy zepsuta. Jadąc do Gdańska z Warszawy wjechaliśmy po pochylni przystawionej przez obsługę dworca do wagonu, bo winda nie zadziałała. Oczywiście w Gdańsku ochrona nas wyniosła, bo też winda nie działała. Za to z powrotem było lepiej, bo winda zadziałała i wszystko poszło sprawnie i bez nadwyrężania kręgosłupów ochrony. Niestety, jak wróciliśmy do Warszawy okazało się, że winda po drugiej stronie wagonu nie działa, i znów niezawodna ochrona musiała dostawić pochylnie. Nasuwa się takie pytanie: Jak to możliwe, że dziewięć miesięcy po rozpoczęciu użytkowania pociąg jest już tak zepsuty?

Po dotarciu do Gdańska przejechaliśmy autobusem niskopodłogowym jeden przystanek. Uprzejmy kierowca wskazał nam kierunek, gdzie mamy zacząć zwiedzać rynek i oglądać Jarmark. Jak się okazało, po przejechaniu kilkuset metrów dotarliśmy na maraton, gdzie po zrobieniu kilku fotek nam, Neptunowi i mecie maratonu popędziliśmy dalej wzdłuż rzeki Motławy, czerpiąc nieco chłodu w ten upalny dzień. Oglądając stoiska, zobaczyliśmy Muzeum Morskie. Zwiedziliśmy je i dowiedzieliśmy się sporo o starożytnym i współczesnym łowieniu ryb, a także o tym, jak działa cały przemysł stoczniowy. Muzeum jest w całości przystosowane dla osób z niepełnosprawnością. Na koniec poszliśmy na rybkę, bo jak tu nie zjeść dobrej rybki nad morzem.

Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do Warszawy. Pełni wrażeń długo opowiadaliśmy o naszych przeżyciach. Nie mieliśmy ścisłego planu, co będziemy zwiedzać i robić w Gdańsku – był to spontan, pojechaliśmy bez jakiejkolwiek przydzielonej nam osoby. Zgłosiliśmy wyjazd dzień wcześniej na dworcu PKP, a w Gdańsku pomagali, jak tylko była taka potrzeba, przypadkowo napotkani ludzie. Jesteśmy dumni z tego, że udało się nam to zrealizować.

Dziękujemy pracownikom Diakonii Polskiej i Konsystorzowi Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego za pomoc w realizacji naszych zamiarów, anonimowym ludziom, którzy pytają: „W czym panom pomóc?”, i tym, których my prosimy o pomoc i nigdy nie odmawiają.

Od roku działa nasz fanpage na Facebooku. Nosi nazwę „Wózkiem przez świat”. Tam opisujemy nasze wyjazdy i pokazujemy, że można podróżować poruszając się na wózku.

 

Zobacz: „Wózkiem przez świat” na Facebooku