Dzieci przyjechały do Polski na zaproszenie Diakonii Polskiej, od szesnastu lat koordynującej akcję „Pomoc Dzieciom Czarnobyla”, w ramach której dzieci z rejonów dotkniętych wybuchem reaktora atomowego w Czarnobylu na Ukrainie w 1986 r. korzystają z pobytu regeneracyjno-wypoczynkowego w Polsce. Pobyt ten finansuje od piętnastu lat szwajcarska Fundacja G2W (Glaube in der 2. Welt) z siedzibą w Zurychu.
Podczas pobytu na Mazurach w dniach od 5 do 26 czerwca br., dzieci miały zorganizowany i dostosowany do ich potrzeb program: gry i zabawy na świeżym powietrzu, zwiedzanie i wycieczki. Wraz z dziećmi przyjechało pięcioro opiekunów.
Podczas pobytu białoruską grupę odwiedzili w Sorkwitach przedstawiciele Diakonii Polskiej w osobach dyr. gen. Wandy Falk i wolontariuszki w biurze Diakonii – Karin Zenglein-Paulshofen i oraz Fundacji G2W w osobie dyrektor instytutu Franziski Rich. Był to pierwszy pobyt przedstawiciela Fundacji, która wspiera ten program, w Polsce. Dzieci z tej okazji przygotowały występ dla gości oraz wykonały różną techniką szereg prac plastycznych.
D. Lukas
Dzieci na obozie w Sorkwitach właśnie szalały swawolnie na ogromnym podwórku parafialnym, gdy dotarliśmy tam w porze obiadowej. Wszyscy bawili się wspólnie: mali i duzi. Zauważyłam, że dzieci – podczas całego naszego pobytu – były między sobą w ciągłej komunikacji, zarówno starsi, jak i młodsi, dziewczynki i chłopcy, nawet jeśli starsze dzieci starały się zachowywać „bardziej stosownie” do swojego wieku –i były bardziej wstrzemięźliwe we wzajemnych kontaktach.
Później, podczas ich pięknego występu i śpiewu w kościele, widziałam wiele twarzy dzieci, czekających właśnie na swoją kolej, które jakby się „postarzały”: może były bardziej poważne, może smutne..? Inne dzieci były całkowicie pochłonięte muzyką.
Dzieci mieszkały w małych, drewnianych domkach. Opiekunki opowiadały, że pozostają w pobliżu dzieci tak długo aż one zasną.
Dzieci i opiekunowie otrzymali torebki z różnymi niewielkimi prezentami, co spotkało się z wielką radością. Wieczorem grillowaliśmy, na jeszcze nieukończonym stanowisku do grillowania, które było zbudowane prosto i jednocześnie genialnie. Pośrodku duże ognisko, miejsce zadaszone, z otworem w dachu, by dym mógł uchodzić. Pod ścianami ustawiono stoły, wraz z sprzętem potrzebnym do grillowania, dostępnym ze wszystkich stron. Opiekunki z Białorusi opowiadały nam trochę podczas tego wieczoru o tym, skąd pochodzą dzieci, w jak niezdrowym i zanieczyszczonym środowisku wiele z nich się wychowuje i w jakich trudnych warunkach żyją rodzice niektórych z nich.
Karin Paulshofen-Zenglein