W ramach programu pomocy pieniężnej Diakonia Polska i Diakonie Katastrophenhilfe wsparły ponad 7,5 tys. uchodźców z Ukrainy będących w trudnej sytuacji. Wśród nich znalazły się m.in. osoby z niepełnosprawnością, mierzące się z ciężkimi chorobami, samotnie wychowujące dzieci, seniorzy. Oto historia czterech z nich.
14 lutego 2022 r. Viktoriya (imię zmienione) usłyszała diagnozę – rak piersi. W dodatku przy biopsji wdało się zakażenie. Dziesięć dni później wojska rosyjskiego reżimu zaatakowały Ukrainę. – Już pierwszego dnia zbombardowali skład broni, który znajduje się niedaleko naszego mieszkania w Winnicy. Szyby wypadły ze wszystkich naszych okien, ale samo mieszkanie na szczęście stoi – opowiada.
Viktoriya miała zaplanowaną operację na 27 lutego. Ale po rozpoczęciu działań wojennych dostępny był tylko ten lekarz, który spowodował zakażenie przy jej biopsji. – Nie miałam do niego zaufania. Zaczęłam więc szukać możliwości leczenia za granicą – tłumaczy. Napisała maile do lekarzy w Hiszpanii i w Polsce. Dostała pozytywną odpowiedź z Polski – możliwość operacji w Słupsku.
Wyjechała w mamą i dwiema córkami (10 i 2 lata) do Warszawy – mogli tu zamieszkać dzięki zaproszeniu przyjaciół. Oprócz operacji musiała przejść chemio- i radioterapię. Ponadto konieczne było wykonanie kosztownych badań. W związku z leczeniem najbliższe pięć lat musi spędzić w Polsce. Ze względu na jej chorobę do Polski mógł przyjechać również jej mąż. Wydatków mają dużo. Niełatwy los uchodźczy jest dodatkowo utrudniony jej chorobą. Wiosną Viktoriya została z rodziną objęta programem pomocy pieniężnej dla uchodźców z Ukrainy, prowadzonym przez Diakonię Polską i Diakonie Katastrophenhilfe. – Ta pomoc była nam bardzo potrzebna. Otrzymane środki wykorzystuję na leki, jedzenie, ubrania, potrzeby dzieci – mówi Viktoriya.
Program pomocy pieniężnej dla uchodźców z Ukrainy Diakonia Polska i Diakonie Katastrophenhilfe prowadzą od zeszłego roku. Pierwsza edycja miała miejsce latem 2022 r., druga rozpoczęła się wiosną tego roku i właśnie się kończy. Celem programu było wsparcie najbardziej potrzebujących uchodźców z Ukrainy. Osoby zakwalifikowane do programu otrzymały trzymiesięczną pomoc pieniężną w postaci przedpłaconych kart płatniczych. Wysokość tej pomocy zależała od wielkości rodziny (gospodarstwa domowego). – Za pomocą tych kart można płacić w sklepach lub wypłacać gotówkę w bankomatach. Dzięki temu nasza pomoc udzielana jest w sposób godny i zapewnia uchodźcom jak najwięcej elastyczności, tak by mogli ją przeznaczyć zgodnie ze swoimi potrzebami i priorytetami – mówi Hatem Efe, która koordynowała program w Polsce z ramienia Diakonie Katastrophenhilfe.
Viktoriya jest jedną z ponad 7,5 tys. osób (ponad 2,6 tys. rodzin lub gospodarstw domowych), które zostały objęte tym programem pomocy. Są wśród nich również Anna, Galyna i Yulia.
Anna pochodzi z Charkowa. Po wybuchu pełnoskalowej wojny najpierw przeprowadziła się z rodziną do Enerhodaru. Przez miesiąc mieszkali pod rosyjską okupacją. Jej ojciec poważnie zachorował. – Postanowiliśmy wyjechać stamtąd dwoma samochodami. Rosjanie nas ostrzelali. Na szczęście nikomu nic się nie stało – opowiada. Ojciec z matką zostali w Zaporożu, Anna z trzyletnim synem wyjechała najpierw do Lwowa, a potem do Warszawy.
Podobnie jak Viktoriya, Anna mierzy się problemami onkologicznymi. – Potrzebuję środków na leczenie, na czynsz – mówi. W przyszłości chce wrócić do Ukrainy, ale nie wcześniej niż rok–dwa po zakończeniu wojny. Pokazuje też zdjęcie z ogródka przy swoim domu w Charkowie – w środku wbity pocisk rakietowy. Niewybuch.
Galyna i Yulia mieszkają obecnie w Kaliszu. Galyna pochodzi z Pawłohradu w obwodzie dniepropietrowskim. W Ukrainie został jej syn z żoną i dziećmi. – Środki z tego programu pomocy wykorzystam na podstawowe potrzeby, czynsz i jedzenie – mówi. Część planuje też przeznaczyć na rehabilitację ramienia, którą obecnie ma w ramach publicznej służby zdrowia, ale w przyszłości będzie musiała ją kontynuować prywatnie.
Yulia pochodzi z Hrebinki w obwodzie połtawskim. Jest po rozwodzie, ma trzyletniego syna. W lipcu 2022 r. przyjechała z nim do Polski. Najpierw mieszkali rok w Krakowie, potem przenieśli się do jej koleżanki w Kaliszu. Yulia dostaje alimenty, ale wydatków wciąż jest dużo. – Otrzymane z programu pomocy środki przeznaczę przede wszystkim na potrzeby mojego synka. Muszę mu kupować nowe ubranka, bo rośnie, opłacić przedszkole. Chciałabym też zaoszczędzić, opłacić wyjazd wakacyjny – mówi.
Od wybuchu pełnoskalowej wojny Ukrainę opuściło ponad 6 mln osób. W Polsce przebywa prawie milion uchodźców z tego kraju. Ich sytuacja jest, oczywiście, różna, ale los uchodźczy nigdy nie jest łatwy. Obce miejsce, obcy język, obca kultura, rozłąka z bliskimi, niepokój o ich los, niepewność jutra, nierzadko bagaż traumatycznych doświadczeń. W takiej sytuacji mierzenie się z dodatkowymi problemami, jak choroba czy niepełnosprawność, jest szczególnie trudne. Właśnie do osób mierzących się z takimi wyzwaniami był zaadresowany program pomocy pieniężnej, prowadzony przez Diakonię Polską i Diakonie Katastrophenhilfe.
Michał Karski
Zobacz też: