Wybierz język

Jesteśmy organizacją pożytku publicznego

KRS: 0000260697

Wspieraj nasze projekty

Nr konta Diakonii Polskiej:

78 1240 1037 1111 0000 0693 1384

Biblijne podstawy wolontariatu

bp dr Jan Szarek

Biblijne podstawy wolontariatu

(fot. J.A. Jelinek)

Referat wygłoszony z okazji 10-lecia Diakonii Polskiej
Warszawa, 3 października 2009 r.

Słowo wolontariat, z języka łacińskiego volontarius – dobrowolny, to dobrowolna, bezpłatna, świadoma praca na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczająca poza związki rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie.

Wolontariusz to osoba pracująca na zasadzie wolontariatu. W wielkim skrócie można powiedzieć, że jest to ochotnik, który pracuje dla jakiegoś celu bez zapłaty. Pojęcie wolontariat zaczęto używać dopiero w XVII wieku we Francji. Samo pojęcie wolontariatu jest zapewne bardzo stare i na początku nie miało żadnych ram organizacyjnych. Dziś jest ono związane z licznymi organizacjami kościelnymi, samopomocowymi i pozarządowymi. W Internecie możemy znaleźć około 780 tysięcy haseł polsko i niemieckojęzycznych na ten temat. Uwagi na temat nazewnictwa i znaczenia tego pojęcia są bardzo obszerne.

Wszyscy dobrze wiemy, że słowo wolontariat nie występuje na kartach Pisma Świętego. Zasadniczym pojęciem związanym z wolontariatem nie jest nazewnictwo, lecz motywacja tego działania. Jaka jest biblijna motywacja takiego działania na rzecz bliźniego? Świat, w którym żył naród Izraelski oraz pierwsi chrześcijanie był bezlitosny i negatywnie nastawiony do biedaków, żebraków i niepełnosprawnych. Świadczą o tym liczne wypowiedzi filozofów i poetów starożytności, np. Platon radzi, aby wszystkich żebraków wypędzić z miast.

Naród wybrany miał zupełnie inny stosunek do bliźniego, który wynikał z otrzymanego od Boga zakonu. W V Księdze Mojżeszowej czytamy: Jeśliby jednak był u ciebie jakiś ubogi spośród twoich braci w jednej z twoich bram, w twojej ziemi, którą Pan, twój Bóg, ci daje, to nie zamkniesz swego serca i nie zaciśniesz swojej ręki przed twoim ubogim bratem (15,7).

Sprawiedliwym według słów Psalmu 37 jest ten, kto lituje się i rozdaje (w. 21) oraz codziennie lituje się i pożycza (w. 26).

Przytoczę jeszcze jeden cytat z Psalmu 82: Bierzcie w obronę biedaka i sierotę, ubogiemu i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość! Ratujcie biedaka i nędzarza, wyrwijcie go z ręki bezbożnych (w. 3-4).

W V Księdze Mojżeszowej (14,28) jest nawet mowa o „socjalnym podatku”, który ma być odłożony z zebranej dziesięciny na potrzeby wdów, sierot i biednych.

Te wybrane cytaty ze Starego Testamentu ukazują nam zupełnie odmienny stosunek do tej pogardzanej przez antyczny świat grupy społecznej.

Nowy Testament opisuje nam Boga jako miłosiernego Ojca, który jest źródłem wszelkiej miłości. On to dla naszego zbawienia zesłał Swego syna Jezusa Chrystusa, który swoją ofiarą na krzyżu wybawił nas od grzechu. Życie Jezusa i jego posługa ukazała nam, jaki powinien być nasz stosunek do bliźniego. Wielkim jest ten – powiada nasz Zbawiciel – kto potrafi się uniżyć i usłużyć bliźniemu.

Jezus nie tylko usługiwał swoim uczniom, myjąc im nogi, ale poszczególnym ludziom. Ewangelie podają nam liczne przykłady tej posługi dla różnych warstw społecznych. Jezus staje się przyjacielem celników i grzeszników, zaprasza do siebie spracowanych i obciążonych, pomaga chorym i niepełnosprawnym. Broni ludzi pogardzonych, wykluczonych i obcych, staje w obronie wdów, dzieci i kobiet. Dla naszego Pana najważniejsze są: sprawiedliwość, miłosierdzie i wierność.

Świadectwo naszego Zbawiciela o Bożej miłości nie polegało tylko na zwiastowaniu, ale odzwierciedlało się w Jego stosunku do całego człowieka. Słowo Boże może zmienić człowieka, nie tylko jego stosunek do Boga, ale także jego stosunek do bliźniego. Takim typowym przykładem jest celnik Zacheusz, który po spotkaniu z Jezusem deklaruje zmianę swego stosunku do współobywateli.

Marcin Luter powiedział, że miłość jest czymś najukochańszym i najprawdziwszym. Pochodzi ona wprost od Boga stając się świadkiem i owocem naszej duchowej przemiany. Mając miłość dowodzimy, że Bóg jest w nas.

W Ewangelii Mateusza (25,31-46) znajdujemy zapisane słowa Jezusa określające siedem dzieł miłosierdzia, są to: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, przyjąć obcych, nagich przyodziać, chorych odwiedzić, pamiętać o więźniach i troszczyć się o pokrzywdzonych.

Na zakończenie swojego podobieństwa Pan Jezus powiada: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.

Ks. Marcin Luter w piśmie „O wolności chrześcijanina” napisał: Tak jak Ojciec niebiański przyszedł nam z pomocą za darmo, tak i my powinniśmy za darmo przychodzić z pomocą bliźniemu naszemu poprzez uczynki cielesne stając się jeden dla drugiego poniekąd Chrystusem, abyśmy byli sobie nawzajem Chrystusami, a Chrystus we wszystkich ten sam, tzn. abyśmy byli prawdziwie chrześcijanami.

Kto pragnie naśladować Jezusa, ten dostrzega potrzebujących i cierpiących a tym samym postępuje tak jak On. Nasza wiara musi przemawiać przez czyny. Do takiej postawy motywuje nas Boża łaska i miłosierdzie, którego dostąpiliśmy przez dar pojednania. Nasz osobisty kontakt z Jezusem sprawia w nas wolność do służby. Odtąd nie musimy sami zdobywać zbawienia przy pomocy dobrych uczynków, ponieważ nie podlegamy zakonowi, ale stajemy się „współpracownikami Bożymi”(I Kor 3,9). Działamy diakonijnie nie z obowiązku lub przymusu dla zdobycia własnych zasług, lecz z wdzięczności, miłości i w odpowiedzi na Bożą miłość i Jego łaskę. Takim typowym przykładem właściwej postawy wobec bliźniego oraz obcego jest podobieństwo o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,29-37).

Diakonia, czyli służba na rzecz bliźniego, rozpoczyna się od spojrzenia.

O Jezusie często czytamy, że kiedy widział ludzi gromadzących się koło niego czy pojedynczego człowieka, to odczuwał litość i żal. Tak wszelka służba, czyli diakonia rozpoczyna się od spojrzenia. Kapłan i lewita z naszego podobieństwa też widzieli rannego przy drodze, ale przeszli obok. Tymczasem Samarytanin spojrzał na tego poszkodowanego oczami Jezusa i przystąpił do konkretnego działania. Poświęca swój czas, mimo że jemu też się śpieszyło. Ryzykuje swoim życiem i zdrowiem, bowiem ta droga była bardzo niebezpieczna. Udziela poszkodowanemu pierwszej pomocy. Wydaje swoje pieniądze, aby zabezpieczyć jego leczenie.

Podobieństwo to kończy Pan Jezus krótką sentencją: Idź, i ty czyń podobnie.

Odpowiedź ta oznacza, że wszystkie środki, którymi dysponujemy należy postawić do dyspozycji naszego Pana i naszych bliźnich. Kto tak czyni, okazuje miłosierdzie bliźniemu, taka postawa daje otwartość do działania w każdej sytuacji. Ona daje błogosławione i widzące oczy (w. 23 i 33), które odkrywają biedę ludzką.

Wielu współczesnych teologów widzi w tym podobieństwie o miłosiernym Samarytaninie model współczesnej służby diakonijnej. Myślę, że dziś owi zbójcy z Ewangelii nie muszą być koniecznie ludźmi, to mogą także być różnorodne sytuacje życiowe, cielesne czy też duchowe obciążenia oraz zniewolenia i nałogi, które niszczą i ranią człowieka. Wystarczy się rozejrzeć dookoła nas, ile mamy takich ofiar naszych współczesnych czasów.

Miłosierny Samarytanin jest w swoim postępowaniu wzorem dla każdego diakona czy wolontariusza.

Centralnym pojęciem wszelkiej posługi diakonijnej jest miłość do Boga, skierowana następnie do człowieka. Tę prawdę ujmuje największe przykazanie: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak siebie samego (Łk 10,27).

Po tym krótkim przypomnieniu Jezusowej postawy wobec duchowych i cielesnych problemów człowieka, możemy stwierdzić, że jego Osoba była i jest źródłem miłości, która rozlała się na apostołów i na cały pierwotny kościół chrześcijański.

Analizując życie apostołów oraz pierwszych chrześcijan możemy dostrzec, że ich życie opierało się na wspólnocie rodzinnej. Wspólnota ta powiększyła się o nowych członków w dniu wylania Ducha Świętego.

Rodzina ta posiadała wspólnotę dóbr, bogaci sprzedawali swoje majątki a uzyskane dochody wpłacano do wspólnej kasy. Spotykano się na wspólnych agapach oraz wzajemnie sobie pomagano. Sytuacja wdów i biednych w tej wspólnocie, a przede wszystkim bratnia miłość do bliźniego, zrodziła potrzebę stworzenia pierwszej diakonijnej organizacji – powołano siedmiu diakonów. W późniejszym okresie do tego urzędu powołano także kobiety (Feba – Rzym 16,1). Listy apostolskie wymieniają także liczne osoby, które pomagały apostołom w ich służbie. Przypomnę tylko kilka nazwisk: Tabita, Lidia, Pryscylla i Akwila, i Gajusa. Działania i posługi diakonów i owych ochotników nie oznaczały, że reszta zboru była zwolniona od obowiązku służenia w miłości.

Listy apostolskie są pełne napomnień, które wzywają do czynienia dzieł miłosierdzia. Według apostoła Pawła każdy z nas otrzymał jakiś dar od Boga, którym powinniśmy sobie nawzajem służyć (1 Kor. 12,5 i Gal 5,13). Kościół chrześcijański w czasach apostolskich był wspólnotą, w której była pielęgnowana wzajemna służba. Dziś powiedzielibyśmy, że naśladowcy Jezusa muszą być solidarni z cierpiącymi, chorymi, biednymi, opuszczonymi i więźniami.

Apostoł Jakub napomina i wzywa do czynienia miłosierdzia, pisząc: Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia (List Jakuba 2,13).

Miłosierdzie, dobroczynność i ofiarność towarzyszyły Kościołowi od czasów jego powstania, były one wpisane w jego posłannictwo. Ze względu na przykład Chrystusa i Jego stosunek do ludzi, zrozumiale było wezwanie apostołów skierowane do pierwszych zborów, aby prowadziły życie w duchu miłosierdzia, służąc Bogu i ludziom. Według słów Apostoła Pawła, wiara winna być czynna w miłości i usługiwaniu.

Taka aktywna postawa pierwszych chrześcijan zjednywała im sympatię i szacunek u pogan, jednocześnie była potwierdzeniem ich wiary w Jezusa Chrystusa. To pełne miłosierdzia nastawienie pierwszych chrześcijan do ludzi oddziaływało misyjnie na ówczesne otoczenie, które widząc ich życie mówiło: „patrzcie jak oni się miłują”.

Podsumowując to, co zostało powiedziane o biblijnych postawach i motywacji do dobroczynności oraz naśladowania naszego Pana Jezusa Chrystusa, należy stwierdzić, co następuje:

1. Miłość Boża do człowieka jest najwyższą motywacją do miłości bliźniego: Umiłowani, jeżeli Bóg nas tak umiłował, i myśmy powinni nawzajem się miłować (1 Jana 4,11).

2. Miłość braterska, miłość bliźniego są naszym zadaniem, a jednocześnie znakiem rozpoznawczym chrześcijan: Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie (Jan 13,34-35).

3. Wiara w Jezusa Chrystusa jest czynna w miłości ( Ga 5,6).

4. Nikt z nas nie jest zwolniony od miłości bliźniego.

5. Zwiastowanie Ewangelii, misja, budowanie wspólnoty i diakonia tworzą jedną całość.

6. Parafie nasze, jak też każdy członek tej wspólnoty, powinny żyć odpowiedzialnie za swoje świadectwo chrześcijańskie. Jako członkowie jednego ciała jesteśmy zobowiązani do służby w miłości (Por. 1 Kor 10,24.26), a miłość ta winna być spontaniczna i odkrywcza.

7. W Kościele mamy różnorodne posługi i urzędy, mamy współpracowników zatrudnionych i pracujących jako ochotnicy, czyli wolontariusze. Tych ostatnich jest najwięcej, są to diakonise, członkowie rad parafialnych, rad diecezjalnych, członkowie Synodów, chórów, liderzy grup parafialnych, ewangeliści, nauczający w szkółkach niedzielnych itp. Wszyscy oni są tylko sługami, szafarzami, którzy służą bez zapłaty- z miłości do Chrystusa.

8. Wolontariat biblijny to dobrowolna, bezpłatna, świadoma służba wszystkich chrześcijan na rzecz bliźnich (obejmująca wszystkich ludzi), pełniona w imieniu Jezusa.

9. Wolontariusz to człowiek, który nie z nakazu, ale z potrzeby serca wychodzi naprzeciw każdemu człowiekowi w jego trudnej sytuacji życiowej.

10. Życie Kościoła opiera się na powszechnym wolontariacie.

Największym grzechem naszych czasów jest oddzielenie świa­dectwa od służby. Gdy komuś pomagamy, a nie mówimy, kto nami kieruje, zapieramy się Chrystusa i przestajemy być Jego świadkami. Prawdziwa diakonia może być czyniona jedynie przez ludzi wierzących, przekonanych chrześcijan. Marcin Luter po­wiedział m.in.: Dobre i pobożne czyny nigdy nie sprawią, że człowiek stanie się dobry, ale dobry i pobożny człowiek czynić może dobre rzeczy.

Należałoby sobie życzyć, aby mogła spełnić się wizja niemieckiego pisarza Heinricha Bölla, który powiedział: Wierzę w Chrystusa i wierzę, że 800 milionów chrześcijan może zmienić oblicze tej ziemi. Teoretycznie tylu powinno być też chrześcijańskich wolontariuszy.

Niechaj Duch Święty pomaga nam w odkrywaniu naszych darów i zdolności do służby bliźniemu. Apostoł Piotr podaje nam model życia we wspólnocie: Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej (1 List Piotra 4,10).

* * *

bp dr Jan Szarek – prezes Diakonii Polskiej w latach 2000–2005, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce w latach 1991–2001, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej w latach 1993–2001