Dzień dzisiejszy i przyszłość Kościoła
wiążą się nierozerwalnie ze sprawami diakonii. Miłość bliźniego –
czynna miłość w służbie drugiemu człowiekowi – jest obok zwiastowania
Stówa Bożego i pracy duszpasterskiej ważnym czynnikiem naszej służby.
Kościołowi
jest potrzebna nowa świadomość odpowiedzialności za dzieło diakonii.
Nasze zrozumienie jej potrzeb bywa często zawężone. Aby docenić jej
wagę i znaczenie powstała myśl wydawania wkładki kwartalnej do
„Zwiastuna”, poświęconej temu zagadnieniu.
Ojcem diakonii jest
sam Bóg, który zesłał swojego Syna, aby Ten nam usłużył. Jezus rozumiał
potrzeby człowieka jako całości; potrzeby ducha, duszy i ciała. W
Ewangelii Marka czytamy: „Albowiem Syn człowieczy nie przyszedł, aby mu
służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu” (10,45).
Jezus był więc pierwszym diakonem, usługującym przy stole pierwszym
apostołom podczas Ostatniej Wieczerzy.
Jezus służył nie tylko
uczniom, lecz także wszystkim potrzebującym: celnikom, ludziom
obciążonym, samotnym, zasmuconym, chorym. Dziś powiedzielibyśmy, że
Jezus w swojej służbie ogarniał wszystkich, także ludzi z marginesu
społecznego. Działo się tak w czasie, gdy nie istniały jeszcze służby
socjalne, opieka społeczna, instytucje charytatywne. Jedynym miejscem w
Jerozolimie, gdzie można było otrzymać datek, była okolica świątyni.
Nawet jeżeli potrzebujący otrzymywali tam doraźną pomoc, to jednak
nadal pozostawali ludźmi samotnymi, odłączonymi przez nieszczęście od
ówczesnej społeczności. Często nie mieli oni także prawa wstępu do
świątyni, cierpieli zatem podwójnie.
Dziś lepiej rozumiemy
położenie wówczas odtrąconych; ich los bolesną skargę, którą jakby w
imieniu wszystkich sformułował chory znad sadzawki Betezda: „Panie, nie
mam człowieka” (J 5,7). Ale czy wpływa to na naszą postawę – tu i
teraz?
W zbawczym działaniu możemy wyróżnić dwa zasadnicze
etapy. Pierwszy to dostrzeżenie człowieka potrzebującego pomocy i jego
akceptacja, drugi – jego uzdrowienie cielesne i udzielenie pomocy
duchowej.
Jak uczniowie uczyli się diakonii od Jezusa, tak i
my dzisiaj powinniśmy uczyć się od niego udzielania pomocy innym. Aby
jednak pomóc skutecznie, trzeba serdecznie i wnikliwie zainteresować
się drugim człowiekiem i jego potrzebami. Baczne przyjrzenie się jest
pierwszym krokiem ku społeczności.
Można wyrazić to inaczej: otwarte oczy są początkiem diakonii.
Diakonia
jest uwielbieniem Boga poprzez służbę dla bliźniego i dlatego jest ona
kontynuacją nabożeństwa, które w ten sposób zostaje jakby przedłużone i
odprawiane dalej – naszym sercem, ustami i rękoma. Rozumieli to dobrze
pierwsi chrześcijanie. Dzieje Apostolskie opisują proces tworzenia
specjalnego urzędu – urzędu diakona – odpowiedzialnego za rozwiązywanie
problemów socjalnych. Diakonia pozostała jednak zadaniem całego zboru.
Wszyscy jesteśmy zobowiązani do służenia tym darem laski, w który
wyposażył nas Bóg. W ten sposób działa On w świecie.
Pomoc
potrzebującym współwyznawcom ma w naszym Kościele długą tradycję.
Ostatnio zjednoczyliśmy się wokół dotkniętych klęską powodzi. Na co
dzień udzielamy wsparcia biednym, pełnimy służbę odwiedzinową wśród
osób starszych i chorych. Są to działania cenne i trzeba je
kontynuować.
Potrzebujemy także struktur diakonijnych o
zasięgu ponadparafialnym, obejmujących diecezje i cały Kościół. Przed
kilkoma laty rozpoczął służbę pracownik ds. spraw diakonii Kościoła. Do
jego zadań należy m.in. organizacja działań ogólnokrajowych. Koordynuje
on także współpracę z ośrodkami zagranicznymi, mającą na celu
opracowywanie projektów szkoleń, wymianę doświadczeń, prowadzenie akcji
międzynarodowych (np. „Pomoc Dzieciom Czarnobyla„) i in. Funkcję tę
pełni Wanda Falk, absolwentka Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej
oraz szkół diakonijnych w Szwecji.
Kwartalnik poświęcony
diakonii jest redagowany przez zespół, w skład którego wchodzą: ks.
Marek Londzin, przewodniczący komisji diakonijnej Diecezji
Cieszyńskiej, ks. Piotr Wowry, przewodniczącego takiej komisji w
parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ustroniu, oraz Wanda Falk.
Zespołowi
redakcyjnemu nowego dodatku, jak również jego czytelnikom, składam
serdeczne życzenia Bożego błogosławieństwa w nadziei, że podjęta praca
przyczyni się do wychowania diakonijnego oraz spełni rolę inspirującą
do dalszej służby miłości bliźniemu. Przecież wśród nas wciąż rozlega
się jeszcze wołanie: Panie, nie mam człowieka.
Wasz w Chrystusie
ks. Jan Szarek
Biskup Kościoła
Warszawa, 3 listopada 1997 r.