Mówi się o nich w skrócie: „Dzieci Czamobyla”, brzmi to dość ponuro i katastroficznie. Jednak nazwa się przyjęła: Ci, o których mowa, to dzieci pochodzące głównie z Mińska i okolicznych, mniejszych lub większych miejscowości. Dzieci, które niewiele albo wcale nie różnią się od swoich polskich rówieśników. To, co jednak cieniem położyło się na życiu ich własnym lub najbliższej rodziny, to wydarzenie z 1986 r., które rozegrało się w Czarnobylu na Białorusi: wybuch reaktora jądrowego. Jego skutki dla okolicznej ludności odczuwalne są po dziś dzień: białaczka, trwałe kalectwo.
Od ośmiu lat dzieci z Białorusi przyjeżdżają latem na wakacje do Polski. O tym, które dzieci pojadą i które tego wypoczynku najbardziej potrzebują, decyduje na Białorusi Fundacja Pomoc Dzieciom Czamobyla. Diakonia Kościoła ewangelickiego wyszukuje w Polsce odpowiednie miejsce, ośrodek wypoczynkowy. Pierwszy pobyt dzieci przed siedmioma laty również w całości sfinansowała, pozostałe wsparła finansowo, akcja pomocy zorganizowana przez pismo wychodzące w Szwajcarii „Glaube in der 2. Welt”.
W tym roku trzydzieścioro dzieci, w wieku od 9 do 13 lat przyjechało, podobnie jak w zeszłym roku, do Sorkwit na Mazurach. Towarzyszyło im czworo opiekunów. Było ich mniej niż w zeszłym roku, gdyż i środki finansowe na ten cel były znacznie mniejsze.
Podczas pobytu, który trwał od 1 do 22 czerwca br., dzieci mogły „odpocząć, pooddychać świeżym, mazurskim powietrzem i nawiązać przyjaźnie” – powiedział ks. Krzysztof Mutschmann, proboszcz parafii ewangelickiej w Sorkwitach. Poza tym dzieci uczestniczyły w tzw. spotkaniu trzech narodów: Rosji, Białorusi i Polski. Spotkanie rozpoczęło się oficjalnie w ośrodku kultury w Sorkwitach, by potem przenieść się do szkoły podstawowej, gdzie zorganizowano liczne zabawy, konkursy, występy muzyczne i taneczne. O tym spotkaniu pisała szerzej lokalna prasa.
Dla dzieci zorganizowano także wycieczki do Olsztyna i Mikołajek. Fascynujące okazało się dla nich Planetarium w Olsztynie, posiłek w McDonalds i jazda konna w Prawdowie koło Mikołajek.
Od stacji diakonijnej w Sorkwitach dzieci otrzymały także liczne podarunki, które mogły zabrać ze sobą do domu, były to głównie kosmetyki i środki higieniczne.