Te wyjazdy
oraz przyjazdy niepełnosprawnych ze Schneidlingen do Polski to rezultat
wymiany i kontaktów pomiędzy Diakonią Kościoła Ewangelicko –
Augsburskiego w RP a Klusstiftung Schneidlingen Dzieła Diakonii
Niemiec.
——————————————————————————–
Schneidlingen
to całkiem przyjemna mieścina. Podejrzewam, że takich jak ta, są w
Niemczech setki. Może z jednym małym wyjątkiem: tutaj mieści się dom i
szkoła dla osób niepełnosprawnych. W tej szkole mieszkaliśmy –
8-osobowa grupa z Polski, w tym
czworo niepełnosprawnych. W
pobliżu Schneidlingen leży Oschersieben, w którym znajdują się
warsztaty pracy, a dokładniej jeden ogromny warsztat. Powierzchniowo
jest on wielkości typowego polskiego zakładu pracy. Pracują w nim także
niepełnosprawni ze Schneidlingen. Oczywiście, i tam pracodawcy borykają
się z wieloma problemami, ale mają świadomość tego, że osobom sprawnym
inaczej trzeba pomóc. Stąd niepełnosprawni znają swoje prawa i potrafią
je dobrze i z korzyścią dla wszystkich wykorzystać.
Poza tym
poznawaliśmy okolice Magdeburga; program ułożony przez gospodarzy był
bogaty i wyczerpujący. Zwiedzaliśmy średniowieczny zamek w
Quedlinburgu, a także zamek Falkenstein, gdzie akurat odbywał się pokaz
sokołów, którego nie widziałem, bo trzeba było tam dojść 2 km. Mogłem
pocieszać się lodami, co uczyniłem z przyjemnością. Oprócz tego byliśmy
również na zakupach (trzy razy), w ZOO w Aschersieben (malutkie i
bardzo przyjemne), oglądaliśmy hodowlę motyli w Magdeburgu i co było
najlepsze – często jeździliśmy konno. Ta część pobytu była dla mnie
najbardziej interesująca, bo pierwszy raz w życiu jeździłem konno.
Była
jeszcze wycieczka na górę Brocken, która oprócz tego, że leży na
wysokości 1142 m nie posiada żadnych atrakcji, może oprócz tego, że na
jej szczycie znajduje się końcowa stacja kolejki i obserwatorium
meteorologiczne. Dla mnie jednak nie była to żadna atrakcja, bo
mieszkam w górach i jestem synem kolejarki. Była to wycieczka
obfitująca w wiele przyjemnych doznań, ale też bardzo męcząca. Mimo
zmęczenia wyjazd ten jednak był przyjemnym oderwaniem od szarej
codzienności. Jeżeli mogę, to chciałbym podziękować Diakonii za bardzo
miłą i udaną wycieczkę.
Janusz Harasim