Każdy z nas wie, ile znaczy
w naszym życiu nadzieja. My wiemy także, jak ważna ona jest dla
człowieka np. chorego, cierpiącego. Tak długo, dopóki człowiek ma
nadzieję, może żyć i liczyć na poprawę i powrót do zdrowia, do
normalności. Natomiast każdy człowiek kiedy traci nadzieję, to tak jak
by tracił życie i pozwolił zatriumfować śmierci. Nadzieja jest walką o
życie. Utrata nadziei jest rezygnacją z życia i walki o poprawę na
lepsze, o człowieczeństwo: dziecka, niepełnosprawnego, starca, ludzi z
marginesu, bezrobotnego, samotnej matki z dziećmi, ludzi w nałogach,
samotnego, więźnia, chorego i umierającego… Dlatego największą
krzywdą dla człowieka jest pozbawienie go nadziei na życie i na
poprawę. Ważna więc jest nadzieja w naszym codziennym, zwykłym, szarym
życiu, ale gdyby była oparta tylko na ludziach czy na tym świecie –
mogłaby się stać martwą nadzieją. Nasz Ojciec Niebiański daje nam coś
największego i najcenniejszego. On w poranek wielkanocny daje nam
nadzieję żywą, której nikt i nic nie może nas pozbawić. Ale również Bóg
potrzebuje naszych odrodzonych w tej nadziei serc, abyśmy tę nadzieję
przekazywali w dzisiejszym świecie poprzez naszą wiarę, nasze
świadectwo życia. Abyśmy byli nośnikiem Jego (nie ludzkiej) światłości,
prawdy, ciepła duchowego poprzez służbę miłosierdzia, diakonii w naszym
domu, parafii, Kościele, społeczeństwie. Żyjmy żywą nadzieją
zmartwychwstania i przekazujmy jaw naszej pracy, słowach, czynach,
wszelkim działaniu drugiemu potrzebującemu człowiekowi, w którym
wygasła nadzieja.
Życzymy więc, aby ta żywa nadzieja poprzez
zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa odrodziła nas i wzmocniła na nowo do
życia z celem i sensem na każdy dzień i w służbie bliźniemu – „w
nadziei radośni, w ucisku cierpliwi, w modlitwie wytrwali”.
Redakcja kwartalnika „Diakonia”